poniedziałek, 10 stycznia 2011

Pierwszy

Nie, nie będę numerować wpisów, po prostu nie mam pomysłu na tytuł. Właśnie się zorientowałam, że ponad miesiąc siedziałam cicho - szczerze mówiąc nie miałam siły pisać. Zapętliłam się przedświątecznie, jak zwykle, a potem po prostu musiałam odpocząć. Bezdrutowo:) Na szczęście niezbyt długo.

Teraz kończę szal, który zaczęłam jeszcze przed świętami - znowu po estońsku, ale tym razem z błyskiem:) Włóczka jest opleciona czymś, co migocze w świetle. Bardzo fajnie to wygląda. Robię też w końcu coś dla siebie (nie żebym nie lubiła robić dla innych, ale dla siebie nie zrobiłam nic od baaaaardzo dawna). Tym razem to nie szal, nie chusta - poszłam ambitnie, w swetrobluzę:) Mam nadzieję, że skończę ją przed wiosną (właśnie sprawdziłam, że mój rekord robótkowy to 27 miesięcy nad jednym prościutkim projektem, który zresztą nadal nie jest gotowy, bo trzeba go jeszcze pozszywać).

Na koniec kilka fotek ostatniego skończonego szala. Do kupienia na Etsy. Włóczka: mieszanka alpaki, wełny i akrylu, bardzo delikatna; druty: 3.5; wzór estoński z Haapsalu Sall.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.