Wersja z paskiem wygląda fajnie, ale można też bez:
Lavitę oficjalnie uwielbiam, chodzi mi po głowie zrobić z niej Lucettę. Niestety w kolorówce brakuje odcieni morsko-niebieskich, a chyba nie mam ochoty na kolejny beżyk w garderobie. Się zobaczy.
Tymczasem w ramach rozpieszczania (mam nadzieję) następnego pokolenia udłubałam coś takiego:
Przypomniał mi się wzór, którym robiłam jeden z moich pierwszych swetrów (o ile dobrze pamiętam, to gdzieś pod koniec podstawówki albo na początku liceum). Włóczka kremowa Peter Pan Wendy - bardzo fajna dla dzieci i jeszcze fajniejsza w robocie. Teraz pozostaje mi tylko sprawdzić, czy trafiłam z rozmiarówką, bo robiłam zygzaka na oko:)
Na warsztacie w dalszym ciągu bluza z CotoLinu Linate, dłubanina okrutna bo cienkie toto bardzo (ślicznie wyżyna dziurę w lewym wskazującym). I zszywam błękitny płaszczyk - na surowo wygląda całkiem fajnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.